Nowe fakty w sprawie porzuconego chłopca w Katowicach.
Chłopiec cały czas przebywa w domu dziecka. Jego matka w środę ma być przesłuchana. Jej babcia prosiła ją żeby zostawiła wnuka u niej, ale ta wolała z nim uciec i go porzucić.
Nowe fakty w sprawie opuszczonego chłopca, którego w Wielką Sobotę znalazła kobieta w zamieszkałym przez siebie bloku w Katowicach. Dziecko było czyste, ładnie i ciepło ubrane, więc mieszkańcy myśleli z początku, że po prostu mały się zgubił. Jednak na policję nie wpłynęło żadne zgłoszenie o zaginięciu dziecka w ostatnich dniach. Najgorsze było to, że nie można było się porozumieć z malcem, ponieważ cały czas tylko krzyczał, raz się śmiał raz płakał, uderzał głową o posadzkę. Po umieszczeniu zdjęć chłopca w Internecie i telewizji wpłynęło bardzo wiele zgłoszeń i tak w poniedziałek odnaleziono 27-letnią matkę chłopca Marlenę. Ma zostać ona przesłuchana w środę.
Najbardziej historię tę przeżywają osoby, które znają dziewczynę. Dominik, – bo tak ma na imię chłopczyk cierpi na autyzm. Kiedy zdjęcie chłopca zobaczyła pani Gabriela Trzos nie mogła uwierzyć własnym oczom. Od razu rozpoznała Dominika, który jak się okazuje ma 4 lata. Jego matka jest podopieczną kobiety, gdyż ta pracuje w pomocy społecznej w Wąchocku pod Starachowicami. Jak wyznaje Trzos, Marlena radziła sobie dobrze z synem mimo jego niepełnosprawności, tym bardziej, że chłopiec bardzo się zmienił i to na dobre odkąd chodzi do przedszkola integracyjnego, w którym miał zajęcie z logopedą i zajęcia sensoryczne. Kobieta często powtarzała, że, mimo, iż jest ciężko to kocha syna i nie wyobraża sobie bez niego życia. Ojciec Dominika porzucił rodzinę i nie zajmował się chłopcem, ale pomoc babci i pieniądze, które Marlena dostawała od opieki społecznej spokojnie wystarczały na utrzymanie rodziny. Jak uważa asystentka opieki społecznej, kobieta dobrze sobie radziła, w domu było czysto, panowała miłość. Wszystko zmieniło się, kiedy Marlena – nie wiadomo skąd – poznała mężczyznę i na przełomie lutego/marca kobieta uciekła wraz z synem. Oczywiście policja została powiadomiona przez ośrodek, ale ta nie mogła nic zrobić, ponieważ Marlena jest dorosła i nie miała ograniczonych praw do dziecka. Jej bliscy bali się po prostu i o nią i o Dominika. Jedyne, co udało się policji osiągnąć to namierzenie kobiety. Zarówno pracownicy ośrodka jak i babcia prosili ją żeby wróciła, nawet ze swoim nowym narzeczonym. Udało się. 19 Marca przyjechali do Wąchocka – gdzie kobieta mieszkała. Z opowiadań dyrektora ośrodka wynika, że mężczyzna był drobnej postury, raczej młodszy od Marleny i nie wyglądał na jakiegoś łobuza. Co bardziej zaskoczyło wszystkich, że Dominik darzył zaufaniem mężczyznę i nawet siedział mu na kolanach, co raczej rzadko komuś obcemu się udawało. Starano się im wytłumaczyć, a zwłaszcza nowemu chłopakowi, że opieka nad dzieckiem dotkniętym autyzmem jest bardzo trudne. Bliscy prosili młodych, aby zostawili u babci Dominika i sami mają najpierw się poznać, ułożyć sobie życie i wtedy zająć się małym. Jak wyznaje dyrektor ośrodka chciał nawet klęknąć przed Marleną, żeby ta tylko nie zabierała chłopca, ale oni jak stwierdzili kochają się i po podpisaniu deklaracji o zarzeknięciu się świadczeń na Dominika pojechali wszyscy razem do Katowic. Jedyne, co mogli jeszcze zrobić dyrektor i asystentka ośrodka społecznego to podpowiedzieć Marlenie, aby zgłosiła się w Katowicach o świadczenia na syna, ale kobieta tego nie zrobiła.
To dzięki Gabrieli Trzos katowickiej policji udało się tak szybko, – bo już w poniedziałek odnaleźć 27-latkę, która w trakcie zatrzymania siedziała sama na ławce nieopodal komisariatu policji. Wstępnie miała być ona przesłuchana już we wtorek, ale prokuratura zdecydowała się przesunąć to na środę. Miała, bowiem nadzieję, że do tego czasu uda się odnaleźć partnera Marleny, z którym uciekła do Katowic i z którym jak twierdzi rzecznik katowickiej policji Paweł Warchoł porzuciła Dominika. I tak we wtorek oznajmiono, że znaleźli 21- latka – partnera Marleny.
Kiedy babcia i pracownicy ośrodka dowiedzieli się, że malec jest w katowickim domu dziecka byli gotowi iść do samego burmistrza i prosić o transport, aby zabrać stamtąd Dominika. Niestety po rozmowie z opiekunami wytłumaczono im, że chłopiec się już trochę uspokoił i nie dobrze dla niego będzie zobaczyć teraz kogoś bliskiego, aby znów za chwilę musiał się z nimi rozstać. Dyrektor ośrodka pomocy społecznej w Wąchocku zapowiedział już, że pomoże babci napisać wniosek do sądu, aby mogła być opiekunem Dominika do rozwiązania sprawy.